poniedziałek, grudnia 17

003


-Poczułam szturchanie w ramię, odwróciłam wzrok od szyby i zobaczyłam uśmiechającą się Nicol, tak… przyznam że ta dziewczynka była jedną z najbardziej uroczych dzieci w tym domu. Popatrzyłam na jej usta i odczytałam że chce się ze mną bawić. Pokiwałam głową i udałam się z nią na środek pokoju gdzie był postawiony stolik drewniany koloru niebieskiego. Usiadłam naprzeciwko dziewczynki i zabrałam się za rysowanie obrazków. Każda z nas rysowała to co chciała… Każda miała inne wyobrażenie świata. Rysowałyśmy to co nam przychodziło do głowy. Ona rysowała obrazki pełne kolorów, a ja szare, nie potrafiłam pomalować mojego ‘’świata’’…

Malując uśmiechałam się do siebie samej, a dziewczynka co jakiś czas patrzyła nachylając się do mnie co rysuję. Uwielbiałam ją, powiedziałam wam już to??? Szturchnęła mnie już po raz kolejny, a ja popatrzyłam na nią szerokim uśmiechem.. ,,twój rysunek jakoś wygląda, a mój przypomina mi tą świnię co leży u mnie na łóżku’’- powiedziała mi a ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Nie wiem czemu ale nie mogłam się pohamować. Niestety to nie przyniosło dobrych skutków bo mała miała łzy w oczach… ,,Ej, słońce przepraszam”- powiedziałam delikatnie i podeszłam do niej. Wzięłam ją na kolana i przytuliłam. Kochałam to robić, kochałam się przytulać do innych ludzi, lubiłam czuć to ciepło od nich jakie bije…


Nicol nie posiedziała u mnie długo na kolanach. Nie wiem czemu ale, ale nagle się zerwała z moich kolan i pobiegła za mną w jakimś kierunku. Myślałam że wybiegła z pokoju, ale myliłam się, ktoś wszedł do naszego ‘’królestwa’’ z małą na rękach. Popatrzyłam na tego chłopaka, i powiedziała coś do mnie, ale nie wiedziałam co, nie widziałam dokładnie jego ust. Usiadł na łóżku, na moim łóżku i zaczął rozmawiać z nią. Nie wiedziałam, kto to. ‘’Pewnie rodzina, kuzyn, brat’’ – myślałam intensywnie ale nie wiedziałam dokładnie. Nie słyszałam nic. Patrzyłam na szczęśliwą  dziewczynkę, która co jakiś czas przytula blondyna.. Musze przyznać że jest naprawdę był przystojny, ale za wysokie progi jak dla mnie. Nikt nie zwróci uwagi na głucha dziewczynę… Patrzyłam i nie mogłam się nadziwić szczęściu Nicoli. ‘’Matko Święta!!!’’- krzyknęłam w myślach, bo lekko się wystraszyłam tego co zrobiła mała. Zaczęła skakać i chyba piszczeć lub krzyczeć bo chłopak lekko się zgarbił i zatkał uszy. Nie wiedziałam co się stało, dlaczego mała blondyneczka się tak zachowuje. Jednak nie musiałam długo czekać na odpowiedź, obok mnie przeszła wysoka postać w czarnych spodniach. Podniosłam wzrok do góry i zobaczyłam chłopaka w bujnych, ciemnych lokach. Mała skakała w najlepsze, a gdy ten ją przytulił przestała. Tak jakby ten ‘’przytulas’’ był środkiem uspakajającym… Mnie oczywiście nie zauważono, nikt się do mnie nie odezwał, nikt nie spojrzał. Czułam się taka mała, niewidzialna i niepotrzebna. Twe myśli sprawiły że do oczu napłynęły mi łzy…. Postanowiłam że pójdę do mojego małego ‘’schronu’’ gdzie będę tylko ja i moje myśli gdzie, będę mogła przenieść się do tego małego mojego, prywatnego świata, do którego nikt nie ma dostępu. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, a ja szybko wstałam żeby nie rozpłakać się na dobre. Wychodząc przez przypadek uderzyłam kogoś w ramię, poczułam niemały ból w ramieniu, więc się chwyciłam w obolałe miejsce. Spojrzałam na osobę która była moim ‘’szkodnikiem’’. Był to chłopak podobny do tamtych pozostałych, przynajmniej tak mi się wydawało na pierwszy rzut oka… ,,Przepraszam nie wiedziałem’’ nie dokończył bo nie miałam ochoty się męczyć z tym co ma mi do powiedzenia. Łzy znowu mi spłynęły po policzku, a w jego oczach zobaczyłam przerażenie. Nie chciałam patrzyć na tą jego dziwną minę więc po prostu go wyminęłam i udałam się na górę.


*Zayn*

‘’Co to było? Dlaczego tak piękna dziewczyna miała łzy w oczach?’’ – Zastanawiałem się chwilę na tym, ale nie wiedziałem nic, nic a nic. Postanowiłem się tego dowiedzieć, tak… ja Zayn Malik ‘’ słynny bedboj’’ poczuł jakiś dreszcz, poczuł się jakoś dziwnie.  Śmieszne, od kiedy to mnie obchodzą losy i uczucia innych? Postanowiłem wejść do pokoju, gdzie już znajdował się Niall i Harold… Popatrzyłem na nich i uśmiechnąłem się pod nosem. To było takie… dziwne. Niall leżał na łóżku, koło niego klęczał Harry z jakąś czapeczką na głowie, a z drugiej strony dziewczynka która miała ubrany biały fartuch a na szyi zawieszone słuchawki.. ‘’czyli bawimy się w doktora’’.
-Przepraszam że wam prze… - Nie dokończyłem bo usłyszałem piski małej dziewczynki. Przymknąłem oczy z myślą że to mi coś pomoże, ale nie… Myliłem się, pisk dalej był hałaśliwy. Przytuliłem dziewczynkę a ona uczepiłam się mojego karku tak mocno że myślałem że już po mnie, ale ja mam ‘’szczęście’’ więc nic takiego się nie przydarzyło. Dziewczynka odsunęła się ode mnie i powiedziała jak ma na imię. Nicole… ładnie, nawet bardzo. Takie rzadko spotykane imię. 
-Nicole, słuchaj powiesz mi coś???
-Co tylko będziesz chciał, powiem ci wszystko co wiem, bo jesteś mim mężem a mężowie mówią sobie wszystko….- Zaśmiałem się na stwierdzenie że ‘’mężowie mówią sobie wszystko’’.
-To powiedz mi kwiatuszku- och jakich ja zwrotów używam- co to była za dziewczyna co była tutaj w pokoju? – Mała się rozejrzała i popatrzyła na mnie w lekkim szoku. 
-Ale Emilia tutaj przed chwilą była…
-No tak, ale ona niedawno wyszła stąd i miała łzy w oczach, nie wiesz może dlaczego???- Dziewczynka nic nie powiedziała tylko zeszłą z mojego kolana, i podeszła do Nialla i Hazzy. Udawała chyba że nie słyszała mojego pytania, nie wiem co się stało ale ja nie odpuszczę. 
-Hallo, Nicol powiesz mi??
-A muszę, nie chcę mówić. Wszyscy mówią żeby o niej nie mówić…
-A jak cię tak ładnie poproszę to powiesz mi?- Miałem lekką nadzieję że się zgodzi jednak ta tylko pokiwała głową, wypuściłem ciężko powietrze z płuc, i popatrzyłem zrezygnowany na Niall… Wtedy pomyślałem że podejmę się jeszcze jednej próby…
-A co powiesz na to. Ty wszystko mi powiesz, no może nie wszystko ale jak się nazywa i co tu robi, a ja będę twoim pacjentem, dam ci buziaka ii… przyjadę tu jutro lub za dwa dni i zabiorę Cię na spacer? Co ty na to???- Widziałem szok na twarzy małej, widziałem też  że próbuje się przełamać….
-Dobrze, ale przyjedziesz na pewno? – Popatrzyła z poważną miną na mnie…
-Obiecuję, przyjedziemy z reszta wszyscy.- Podniosłem się z kolan i podszedłem do łóżka. Usiadłem na krawędzi i patrzyłem na dziewczynkę…
-Ona ma na imię Emilia,  wiem tylko że nie ma nikogo, dlatego śpi tutaj w domu razem zemną. Mamy razem pokój.- ‘’Serio? Tylko tyle?’’
-No i jeszcze… jeszcze ona nie słyszy. Nie wiem czemu ale ona jest głucha….- ‘’Jak to głucha???’’ Popatrzyłem w szoku na chłopców a potem na Nicol…

-----
Słów: 1072
Komentujcie błagam was, bo nie wiem czy opłaca się picać….

sobota, listopada 24

002



~~
-Halo?- Odebrałem telefon który dzwonił, dzwonił do mnie menager, a nie działo się to często. Dzwonił do nas jedynie wtedy gdy się coś stało, jak miał dla nas ważną wiadomość. Jak na razie Harry się uspokoił i nie było z nim kłopotów, więc raczej to drugie…
-Zayn, ogarnijcie się jakoś, i za 30 min. macie być gotowi…
-Cos się stało?
-Tak, ale spokojnie. Jedziecie tylko w jedno miejsce. 
-Dobra, a tak dokładnie???
-Zobaczycie… Tylko ruszcie się. Samochód będzie za 30 min…
-To nie jedziemy limuzyną???- Zdziwiłem się, przeważnie na jakieś wywiady czy coś w tym stylu jechaliśmy limuzyna, a teraz czym…
-Nie, jedziecie zwykłym samochodem, nie będziecie na każdym kroku gwiazdorzyć...
Powiadomiłem o „rozkazie” wszystkich i poszliśmy się przygotować. Ubraliśmy się odpowiednio i tak jak menager mówił, po 30 minutach kierowca już był. Wsiedliśmy do dużego samochodu i pojechaliśmy w jeszcze nieznane mi miejsce.

-Gdzie jesteśmy? Co to za miejsce???- Zapytał Niall który jeszcze przeżuwał resztki jedzenia…
-Nie wiem.. Paul miał na nas tu czekać..
-Zayn, weź i zadzwoń do niego. –tak jak Liam rozkazał tak też zrobiłem. Kiedy odebrał dowiedziałem się co i jak. Wyszło a to że nie mógł przyjechać bo coś mu bardzo ważnego wypadło.  Poprawiliśmy się ostatecznie, i skierowaliśmy się do dużego zaniedbanego budynku. Tak miała czekać na nas kobieta. Okazało się że dzisiaj jest Światowy Dzień Pomocy Społecznej, tak więc znaleźliśmy się tu gdzie jesteśmy. 
-Zayn, ale jak ktoś może tu mieszkać? Przecież ten budynek ledwo się trzyma…- Nie odpowiedziałem Harremu lecz tylko poruszyłem ramionami. Liam popchnął wielkie drzwi i weszliśmy do środka. Nie wiedziałem gdzie iść, co robić ale na szczęście Liam miał głowę na karku. Zobaczyliśmy jakąś dziewczynę, która szła schodami na piętro, Liam zaczął do niej krzyczeć mając nadzieję że dowie się gdzie ma iść. Lou wybuchł śmiechem na zachowanie dziewczyny i zaczął się nabijać z Liama że go olała. Rozejrzeliśmy się po korytarzu i zobaczyliśmy że obok nas są drzwi na których wisi tabliczka ‘’DYREKTOR’’. Żaden z nas się już nie odezwał  tylko po prostu weszliśmy do środka.
-Dzień dobry, wy to One Direction, tak?- Zapytała piękna brunetka. Miała ok. 30 lat, ale trzymała się nieźle. Miała talie osy, walory o jakich tylko można pomarzyć i piękny uśmiech. Już wyciągałem rękę, żeby się przedstawić i przywitać z nią, ale dupek w kręconych włosach musiał mi przeszkodził. Przepchał się, śliniąc się na jej widok i przedstawił się całując jej dłoń. Taaa… on od zawsze lubił starsze kobiety. My postanowiliśmy zachować się bardziej dojrzale i tylko podaliśmy jej rękę bez żadnego całowania.. Hazza chciał ją chyba poderwać, bo ciągle nawijał i prawił jej takie komplementy że żal dupę ściskał…. 
-Przepraszam, a co mielibyśmy tutaj cały dzień robić???- Zapytałem chcą przerwać tą słodycz….
-Dzisiaj, będziecie się zajmować chorymi i samotnymi  dziećmi…
-Nie ma sprawy, z miłą chęcią pomożemy, zawsze to jakieś nowe doświadczenie- Powiedział z uśmiechem Liam…
-Dziękuje wam bardzo, dzieci dawno u nas się nie śmiały, nie miały żadnej niespodzianki. A serce się cieszy kiedy ich twarze są uśmiechnięte…
-To od czego mamy zacząć??? – Zapytał z entuzjazmem 
-Na górze są sale, w których śpią dzieci, na zewnątrz jest plac zabaw, ale myślę że dzisiaj z niego nie skorzystacie bo pogoda jest taka jaka jest, ale coś wymyślicie, żeby te 12h jakoś przetrwać…. 
-A ja może w tym czasie pomogę pani?? Widzę ma jest tu niezły bałagan na biurku… może byśmy tak razem…- Nie no przegiął, pociągnąłem go na korytarz, krzycząc jeszcze ‘’dziękujemy’’. On nigdy nie przestanie podrywać innych kobiet. Najchętniej to by pewnie rzucił się na nią i robił coś na tym biurku…
-Harry, co ty wyrabiasz???
-Zayn, nie złość się. Jakby tobie tak jak jemu też namiot stał, to też nie mógł byś myśli opanować…- Powiedział Lou, a ja z niedowierzaniem popatrzyłem na jego krocze, po czym wybuchłem śmiechem…
-Dobra napaleńcy chodźmy, dzieci czekają… - Jak zawsze ułożony… Poszliśmy na górę, weszliśmy postanowiliśmy się rozdzielić. Najpierw Liam i Niall biorą i zajmują się dziecmi na pierwszym piętrze, a my na drugim. Po kilku godzinach mieliśmy się zmienić, ale ja najpierw muszę przetrwać godziny z dziećmi tutaj… Wspominałem?? Nie lubię rozwydrzonych bachorów -.-


-_-_-
  Słów: 681
 Krótki, ale trochę dłuższy niż pierwszy : ) Przepraszam, ze nie było go we środę, tak jak obiecywałam, ale miałam próby, przygotowywałam się do konkursu na którym śpiewałam dzisiaj. Obiecuję poprawę : ) Rozdział na kate1d.blog.interia.pl będzie jutro bo nie mam siły go dokańczać. Wybaczcie :*
Zdobędziecie ok. 15 kom, na zachętę dla mnie??? Tak ładnie was proszę : ) * 

środa, listopada 14

001



Jaki jest mój dzień? Każdy dzień jest taki sam, każdego dnia robię to samo, można by powiedzieć że moje życie jest rutyną. Ale nie, nie powiem tak, bo skłamałabym. Każdego dnia staram się czerpać coś z życia, każdego dnia staram się uśmiechać, i robić to co kocham. Kocham bawić się z dziećmi, i siedzieć w moim miejscu. Mało kto zna to miejsce, moje okno na dachu. Znalazłam to pomieszczenie całkiem niedawno, przez przypadek. Nikomu o nim nie powiedziałam, nie chcę żeby ktoś jeszcze tu przychodził. Właśnie tutaj, siadając na parapecie myślałam o mojej przeszłości ale też o tym co będzie. 


Miałam chłopaka… Znowu to słowo ,,MIAŁAM”. Przez ten wypadek wszystko się zmieniło, straciłam wszystko, zostałam bez niczego. Chłopak odszedł. Po wypadku był tutaj tylko raz, jeden cholerny raz mnie odwiedził. Ale odszedł tylko dlatego że ogłuchłam, że nie słyszałam tego co do mnie mówi. Niestety… 
Ale to dzięki niemu się nie poddałam, dzięki niemu starałam się uczyć czytać z ruchu warg. Nie odpuściłam sobie, mimo że nieraz miałam takie myśli, żeby się poddać, żeby zrobić coś żeby być z rodziną tam w górze. Ale powtarzałam sobie ,,JESTEŚ SILNA”. Dzięki temu doszłam do tego co mam. Potrafię się komunikować, mimo że nie słyszę, ja rozmawiam z innymi ludźmi.

Zeszłam krętymi schodami na dół, do mojego pokoju. Nie miałam go sama, bo ze mną mieszkała dwójka dziewczyn. Jeden chłopiec Max i dziewczynka Sophia. Mimo że nie często rozmawialiśmy, dobrze się dogadywałyśmy. Gdy ktoś wszedł do pokoju a ja ich nie zauważyłam, to oni mi o tym dawali znać. Nie byli w takim stanie co ja. Zawsze mieli uśmiechy na twarzy, bawili się i mieli to czego ja nie miałam. Mieli rodzinę. Często przychodzili do nich rodzice, przywożąc im smakołyki, ale o mnie nigdy nie zapominali. Zawsze dostałam od niech czekoladę lub coś innego. Jakiś drobiazg. Mimo że nie miałam okazji dobrze poznać ich, można powiedzieć że uważałam ich za w pewnym sensie wujków. 

Mówiłam wam??? Kocham rysować, tańczyć     i czytać. Tańczyć??? Pewnie się zastanawiacie jak. Po prostu, czasem czuję się jakbym czuła tą muzykę, jakbym ją słyszała mimo że tak nie jest. Ale kocham to. Mimo że nikt mnie nie widział, jak tańczę uważam że jestem świetna. Skromna jestem co??? 
Nie znacie mnie jeszcze. Może ludzie uważają ze jestem zamkniętą, cichą dziewczyną. Może to po części prawda. Ale lubię zaszaleć. Lubię poskakać po kałużach, zatańczyć w deszczy, pozrywać kwiatki i upleść wianek, ale nie uważam się za zamkniętą w sobie dziewczyną. 

Spojrzałam na bawiące się dzieci. Lubiłam ten widok, popatrzyłam potem w stronę okna, i zobaczyłam że co jakiś czas na szybie pojawiają się małe kropelki wody, oznaczało to tylko jedno. Będzie deszcz. Wyszłam z mojego pokoju i skierowałam się do stołówki. Mając chęć na zrobienie sobie malinowej herbaty. Kochałam ją pić, w takie dni jak te. W deszczowe i pochmurne dni. Zalałam torebkę wrząca woda i powędrowałam z powrotem do mojego pokoju. Usiadłam na parapecie, kuląc nogi i patrzyłam na uśmiechnięte dzieci, przez co sama się uśmiechając następnie odwracając głos.

***
Słów: 499
Przepraszam, że krótki, ale o 18.30 wróciłam ze szkoły. Taaa…. Nie ma to jak mieć lekcje od 8.00 do 17 -.-. Proszę was o kom. Proooooszę tak ładnie :* *** 

środa, listopada 7

Prolog


                                                                                                          13 maj 2010 
           Drogi  Pamiętniku  …         
                                               

     Spokojnie oglądałam sobie z rodziną telewizje, akurat szła jakaś komedia. Siostra spokojnie się bawiła się zabawkami, a ja z rodzicami się śmiałam do łez. Tak miałam młodszą siostrę i rodziców. Dlaczego MIAŁAM? Zginęli, oni zginęli a ja nie. Mnie tylko Bóg ukarał, cierpieniem, smutkiem, samotnością, a im pozwolił odejść, cieszyć się tam w niebie. Ja zostałam sama. Dwa tygodnie temu był ich pogrzeb. Pewnie się zastanawiasz się jak to się stało. Sama dokładnie nie wiem, nie wiele pamiętam. Jedynie co sobie przypominam z tamtego beznadziejnego dnia, to tylko płomienie, dym i wybuch. Najpierw tata poczuł dym, lecz z mama myślałyśmy że mu się zdaje, ale niestety tak nie było. Okazało się że kuchnia się pali, nie wiem w jaki sposób to się stało, potem pamiętam krzyk siostry i jej płacz. Tata pobiegł w stronę kuchni i tyle go widziałam, Mama wzięła moją siedmioletnia siostrę na ręce, coś krzyczała do mnie, ale ja musiałam wziąć coś cennego z domu, wiedziałam że możliwe że nic nie zostanie z naszego domu, widziałam płomienie które już były w salonie. Pobiegłam w stronę mojego pokoju, i wtedy nastąpił wybuch. Nie wiem jak to możliwe ale przeżyłam. Potem jedynie światło z wozów strażackich widziałam, a wokół mnie panowała tak jakby cisza. Nic nie słyszałam. Mimo że przeżyłam zostałam pozbawiona czegoś cennego dla mnie, mianowicie słuchu….

Tak, to był ten dzień, urywek najgorszego dnia w moim, życiu nie dość że zostałam sama, to jeszcze głucha. Nie słyszę teraz nic, cisza i tylko to. Mogę czasem poczuć muzykę przez jej rytmy, przez drgania, ale to nie wystarcza. Ile można słyszeć ciszę? Czasem jak zamykam oczy i wrócę do czasów dzieciństwa to mogę sobie wyobrazić melodię, ale nie usłyszeć. Zastanawiacie się może jak się komunikuję z ludźmi? Było trudno, było naprawdę trudno, ale nauczyłam się czytać z ruchu warg. Lecz nie opanowałam tej sztuki do perfekcji. Ludzie jak wiedzą że jestem głucha wiedzą też że muszą wyraźnie mówić, ale czasem się głupio czuję, jak widzę inne dzieci i nastolatki które rozmawiają i się śmieją.  Ja doceniam to że mogę żyć, że przetrwałam, ale nie zawsze jest świetnie, czasem chciałabym znowu usłyszeć śpiew i melodię….



*** Założyłam nowy, blog. Mam nadzieje że wam się spodoba, jeśli nie przypadł wam do gustu, lub coś wam w nim nie pasuje, to piszcie od razu. Notki będę dodawać raz w tygodniu, tylko że w środy. Niektórzy mówili że zbyt rzadko dodaję rozdziały na tamten, to założyłam tego, żebyście mogli czytać moje wypociny dwa razy w tygodniu. Wiem, pewnie się zastanawiacie, czemu w takim razie nie piszę dwóch rozdziałów w tygodniu na tamten blog? Ponieważ nie chcę go kończyć, a jak będę pisać często na tamten, to pomysły mi się skończą, i będę musiała zakończyć… P.S Liczę na wasze komentarze ***

wtorek, listopada 6

Bohaterowie


Emilia Swan- Dziewiętnastoletnia dziewczyna, jest osobą spokojną i miłą. Straciła wszystko co miała. Ogłuchła w wieku 17 lat, mieszka w szpitalu dla osób niemających rodzin, lub samotnych. Nie ma przyjaciół, przez to że straciła słuch nie potrafi zaufać nikomu, ale z czasem się może się to zmieni


Louis Tomlinson- ma dwadzieścia jeden lat, mimo swojego dojrzałego wieku, wcale się tak nie zachowuje. Kocham małe dzieci, i stara się im pomagać za wszelką cenę. Mimo że zachowuje się jak niedojrzały bachor w ważnych chwilach potrafi zachować się poważnie. Śpiewa w zespole One Direction. 


Liam Payne- Dziewiętnastoletni chłopak, śpiewa w zespole One Direction. Ma tysiące fanek i cieszy się z każdej chwili spędzonej z nimi. Nie wyobraża sobie życia bez czterech zwariowanych przyjaciół. Szanuje innych, jest najbardziej poważną osobą w zespole

Zayn Malik- Dziewiętnastoletni chłopak, śpiewa w zespole One Direction. Uważany jest za Bad-Boya. Lubi robić zamieszanie wokół siebie. Jest uzależniony od tatuaży. Nie zwraca wielkiej uwagi na cierpienie innych, ale czasem potrafi okazać dobre serce.  Lubi bawić się dziewczynami bo wie, że żadna mu się nie oprze.


Niall Horan- Dziewiętnastoletni chłopak, śpiewa i czasem gra na gitarze w zespole One Direction. Jako jedyny pochodzi z Irlandii. Mimo wielu hejtów on nie poddaje się, nienawidzi jak ludzie cierpią. Jest najbardziej wrażliwym chłopakiem w zespole, i nie wstydzi się przy nich płakać. Ludzie mówią że kocha jeść, a czy to prawda??? Zobaczymy


Harry Styles- najmłodszy członek zespołu, bo ma osiemnaście lat. Dziewczyny lecą na niego z powodu nie tylko jego sławy, ale także loków, i dołeczków jak się uśmiecha, i dlatego korzysta z tego. Nie zmarnuje okazji by nie poderwać jakiejś pięknej fanki. Ludzie mówią że jest gejem lub bi, ale to kłamstwo. Zdecydowanie preferuje kobiety.