-Halo?- Odebrałem telefon który dzwonił, dzwonił do mnie menager, a nie działo
się to często. Dzwonił do nas jedynie wtedy gdy się coś stało, jak miał dla nas
ważną wiadomość. Jak na razie Harry się uspokoił i nie było z nim kłopotów, więc
raczej to drugie…
-Zayn, ogarnijcie się jakoś, i za 30 min. macie być gotowi…
-Cos się stało?
-Tak, ale spokojnie. Jedziecie tylko w jedno miejsce.
-Dobra, a tak dokładnie???
-Zobaczycie… Tylko ruszcie się. Samochód będzie za 30 min…
-To nie jedziemy limuzyną???- Zdziwiłem się, przeważnie na jakieś wywiady czy
coś w tym stylu jechaliśmy limuzyna, a teraz czym…
-Nie, jedziecie zwykłym samochodem, nie będziecie na każdym kroku
gwiazdorzyć...
Powiadomiłem o „rozkazie” wszystkich i poszliśmy się przygotować. Ubraliśmy się
odpowiednio i tak jak menager mówił, po 30 minutach kierowca już był.
Wsiedliśmy do dużego samochodu i pojechaliśmy w jeszcze nieznane mi miejsce.
-Gdzie jesteśmy? Co to za miejsce???- Zapytał Niall który jeszcze przeżuwał
resztki jedzenia…
-Nie wiem.. Paul miał na nas tu czekać..
-Zayn, weź i zadzwoń do niego. –tak jak Liam rozkazał tak też zrobiłem. Kiedy
odebrał dowiedziałem się co i jak. Wyszło a to że nie mógł przyjechać bo coś mu
bardzo ważnego wypadło. Poprawiliśmy się
ostatecznie, i skierowaliśmy się do dużego zaniedbanego budynku. Tak miała
czekać na nas kobieta. Okazało się że dzisiaj jest Światowy Dzień Pomocy
Społecznej, tak więc znaleźliśmy się tu gdzie jesteśmy.
-Zayn, ale jak ktoś może tu mieszkać? Przecież ten budynek ledwo się trzyma…-
Nie odpowiedziałem Harremu lecz tylko poruszyłem ramionami. Liam popchnął
wielkie drzwi i weszliśmy do środka. Nie wiedziałem gdzie iść, co robić ale na
szczęście Liam miał głowę na karku. Zobaczyliśmy jakąś dziewczynę, która szła
schodami na piętro, Liam zaczął do niej krzyczeć mając nadzieję że dowie się
gdzie ma iść. Lou wybuchł śmiechem na zachowanie dziewczyny i zaczął się
nabijać z Liama że go olała. Rozejrzeliśmy się po korytarzu i zobaczyliśmy że
obok nas są drzwi na których wisi tabliczka ‘’DYREKTOR’’. Żaden z nas się już
nie odezwał tylko po prostu weszliśmy do
środka.
-Dzień dobry, wy to One Direction, tak?- Zapytała piękna brunetka. Miała ok. 30
lat, ale trzymała się nieźle. Miała talie osy, walory o jakich tylko można
pomarzyć i piękny uśmiech. Już wyciągałem rękę, żeby się przedstawić i
przywitać z nią, ale dupek w kręconych włosach musiał mi przeszkodził. Przepchał
się, śliniąc się na jej widok i przedstawił się całując jej dłoń. Taaa… on od
zawsze lubił starsze kobiety. My postanowiliśmy zachować się bardziej dojrzale
i tylko podaliśmy jej rękę bez żadnego całowania.. Hazza chciał ją chyba
poderwać, bo ciągle nawijał i prawił jej takie komplementy że żal dupę ściskał….
-Przepraszam, a co mielibyśmy tutaj cały dzień robić???- Zapytałem chcą
przerwać tą słodycz….
-Dzisiaj, będziecie się zajmować chorymi i samotnymi dziećmi…
-Nie ma sprawy, z miłą chęcią pomożemy, zawsze to jakieś nowe doświadczenie-
Powiedział z uśmiechem Liam…
-Dziękuje wam bardzo, dzieci dawno u nas się nie śmiały, nie miały żadnej
niespodzianki. A serce się cieszy kiedy ich twarze są uśmiechnięte…
-To od czego mamy zacząć??? – Zapytał z entuzjazmem
-Na górze są sale, w których śpią dzieci, na zewnątrz jest plac zabaw, ale myślę
że dzisiaj z niego nie skorzystacie bo pogoda jest taka jaka jest, ale coś
wymyślicie, żeby te 12h jakoś przetrwać….
-A ja może w tym czasie pomogę pani?? Widzę ma jest tu niezły bałagan na biurku…
może byśmy tak razem…- Nie no przegiął, pociągnąłem go na korytarz, krzycząc
jeszcze ‘’dziękujemy’’. On nigdy nie przestanie podrywać innych kobiet.
Najchętniej to by pewnie rzucił się na nią i robił coś na tym biurku…
-Harry, co ty wyrabiasz???
-Zayn, nie złość się. Jakby tobie tak jak jemu też namiot stał, to też nie mógł
byś myśli opanować…- Powiedział Lou, a ja z niedowierzaniem popatrzyłem na jego
krocze, po czym wybuchłem śmiechem…
-Dobra napaleńcy chodźmy, dzieci czekają… - Jak zawsze ułożony… Poszliśmy na
górę, weszliśmy postanowiliśmy się rozdzielić. Najpierw Liam i Niall biorą i
zajmują się dziecmi na pierwszym piętrze, a my na drugim. Po kilku godzinach
mieliśmy się zmienić, ale ja najpierw muszę przetrwać godziny z dziećmi tutaj…
Wspominałem?? Nie lubię rozwydrzonych bachorów -.-
-_-_-
Krótki, ale trochę dłuższy niż pierwszy : ) Przepraszam, ze nie było go we środę, tak jak obiecywałam, ale miałam próby, przygotowywałam się do konkursu na którym śpiewałam dzisiaj. Obiecuję poprawę : ) Rozdział na kate1d.blog.interia.pl będzie jutro bo nie mam siły go dokańczać. Wybaczcie :*
Zdobędziecie ok. 15 kom, na zachętę dla mnie??? Tak ładnie was proszę : ) *