Myślą że jestem słaba, że jestem nikim, że nie potrzebuję
miłości. Ale ludzie się mylą, coraz częściej oceniają ludzi mimo że ich nie
znają. Nikt tak naprawdę mnie nie zna, nie wie co lubię czego nienawidzę a co
sprawia mi przyjemność. Żyje w sztucznym świecie, gdzie nic nie jest prawdziwe.
Widzę jak ludzie sztucznie się uśmiechają, jak starają się ukrywać swoje
prawdziwe oblicze pod maską, pod ‘’peleryną niewidką’’.
Dzisiaj zdobyłam kolejne doświadczenie,
zobaczyłam ludzi bez serca, bez litości a co najważniejsze sztucznych.
- Emilie może chcesz coś sobie wybrać? –
pani Margaret położyła dłoń na moim ramieniu dodając mi otuchy. Dzisiaj wyszłam
z ośrodka, pierwszy raz chyba od roku. To był dla mnie nie mały szok widząc to
jak ludzie się zachowują. Cały czas od kiedy trafiłam do mojego obecnego domu
nie wychodziłam dalej niż za ogrodzenie, i nie żałuję. Tam miałam spokój, byłam
sama, niestety dla pani Margaret jestem w stanie wszystko zrobić, nawet wyjść
do tych ludzi, którzy nie patrzą na innych.
- Dziękuję, ale nie potrzebuję niczego. – uśmiechnęłam się do opiekunki, dalej
masując obolałego łokcia. No właśnie ludzie zaślepieni, nie widzący innych nie
zwracają na takie nijakie osoby jak ja. I jest tego efekt, ja leżąca na ziemi w
sklepie pomiędzy rozsypaną kaszą i ryżem. Co zrobił szanowny pan? Zaczął coś
krzyczeć, ale nie patrzyłam długo na niego. Po pierwszym jego słowie odwróciłam
wzrok. Ja nadal jestem w szoku, że pan w garniturze który wygląda na
wychowanego i poważnego mężczyznę swoje zdanie rozpoczyna od wulgaryzmu.
Do ośrodka wracałyśmy powoli, droga nie była jakaś męcząca. Próbowałam zwracać
uwagę na wszystko co mnie otaczało, starałam się dostrzec najmniejszy szczegół.
Może gdybym nie była głucha, gdybym była dalej z rodziną też bym nie widziała
piękna, też byłabym zaślepiona, byłabym sztuczna. Na szarym budynku obok
którego właśnie przechodziłyśmy widniał jakiś napis. Normalnie bym go pewnie
nie zauważyła, ale teraz tak. Zatrzymałam się na chwilę i podniosłam wzrok na
panią Margaret. Szła dalej, nawet nie zauważyła że mnie nie ma już koło niej. Podeszłam bliżej budynku bym
mogła dokładnie odczytać napis. Every story has an end, but in life
every end is a new beginning.
Zamyśliłam się nad napisem. No tak, i tu jest cała racje. Jednak nie dla
każdego ten początek jest dobry.
Oglądnęłam się dookoła i zobaczyłam jak pani Margaret czeka na mnie koło
pasów. Spojrzałam jeszcze raz na napis, uśmiechnęłam się i skierowałam w stronę
starszej pani.
- Wszystko dobrze? – zapytała mnie pani Margaret szczerze się uśmiechając do
mnie. Jest to chyba jedyna szczera osoba. Ona jest inna, ona potrafi dojrzeć
piękno we wszystkim, potrafi być otwarta na świat, potrafi pomagać innym, takim
jak ja…
- Oczywiście – odparłam odwzajemniając uśmiech. Myślałam o tym napisie. Napis?
Cytat? Powiedzenie? Nie wiem skąd pochodzi ten tekst, ale dał mi dużo do
myślenie. Czy to możliwe, że tracąc słuch może nadejść nowy, może lepszy
początek? Przecież mój świat odwrócił się o trzysta sześćdziesiąt stopni, zmieniło
się dosłownie wszystko…
Poczułam przyjemne ciepło na mojej dłoni, wiedziałam od razu dlaczego się tak
dzieje. Uśmiechnęłam się delikatnie podnosząc lekko brwi do góry.
- Dzisiaj będziemy mieli gości w ośrodku, chcą przyjechać na cały dzień.
Pomogłabyś mi ugotować dla nich obiad? – popatrzyła na mnie wzrokiem. A ja
automatycznie się szeroko uśmiechnęłam. W naszym ośrodku były dwie kuchnie.
Jedna była tylko pani Margaret a druga była kucharzy którzy gotowali dla
pozostałych dzieci.
- Co za pytanie, uwielbiam z panią gotować – powiedziałam pełna entuzjazmu i od
razu przyśpieszyłam kroku. Uwielbiałam pomagać mojej staruszce. Od dziecka się
bawiłam w gotowanie, lub pieczenie. I mój zapał nie zmalał, dalej kochałam
gotować czy piec ciasta, tylko teraz przy mnie była moja kochana starsza pani.
Resztę drogi przeszłyśmy milcząc, żadna z nas się nie odezwała. Ja po prostu
nic nie powiedziałam bo zatracona byłam w myślach o dzisiejszych potrawach.
Jeśli pani Margaret osobiście gotuje to musi przyjechać ktoś ważny dla niej, i
oznacza to też że będą same smakołyki..
*
Po raz kolejny usłyszałem dźwięk mojego telefonu, za każdym razem odrzucałem połączenie
bo nie miałem czasu teraz na pogawędki, teraz liczyło się to co robię.
Wyciągnąłem jednak telefon z spodni dresowych i popatrzyłem na wyświetlacz. ‘’Liam’’ – no tak, któż by
inny, tylko on się tak o wszystkich martwi. Z nerwów i ze strachu że komuś dla
niego bliskiemu może kogoś zabić. Na tą myśl kąciki moich ust minimalnie
podniosły się ku górze, i z obawy że może zrobić zaraz coś jednemu z
pozostałych odebrałem telefon, jednak kilka sekund potem trochę żałowałem tego
czynu.
- Na litość boską, Zayn jak wrócisz zabiję Cię od razu. Dlaczego nie odbierasz?
Wszyscy się o Ciebie martwimy, a ty nas tak po prostu olewasz… gdzie jesteś? –
prowadził swój monolog ‘’tatuś’’.
- Nic mi przecież nie jest, nie jestem małym dzieckiem. Pojechałem tylko na
zakupy.. Wrócę za kilkanaście minut ok.? – uśmiechałem się do siebie
wyobrażając sobie teraz minę Payna.
- Jak to na zakupach? Teraz nam to mówisz? Mogłeś wcześniej powiedzieć wszyscy byśmy pojechali z Tobą, co
kupujesz?
- Coś na dzień dzisiejszy. Jeszcze o niczym nie wiecie, ale zaplanowałem wam
dzisiejszy dzień. I tak, Paul już o wszystkim wie. – uprzedziłem jego kolejne
pytanie. Na pewno będą w szoku jak się
dowiedzą, że jedziemy po raz kolejny do ośrodka. Chodziłem z moim ochroniarzem
ciągle po jednej wielkiej galerii, ale byliśmy tylko zaledwie w trzech
sklepach. Dziwne co nie??? Jestem już prawie od czterech godzin tutaj, a byłem
tylko w trzech sklepach. Ale dzisiaj chce się pokazać z jak najlepszej strony.
Dzisiaj chcę, żeby każdy w tym ośrodku był szczęśliwy i uśmiechnięty. Wydam
dzisiaj majątek, ale zrobię to z dobrym zamiarem. Każdy dostanie od nas coś, co
będzie mu przypominało o nas.
- Zabierze pan to ze sobą, czy podesłać to samochodem? – Zapytała mnie uprzejmie
ekspedientka. Odwróciłem głowę w stronę wózków, a następnie na nią.
- Poproszę to podwieźć pod adres który za chwilę pani napiszę. Najlepiej na
godzinę jedenastą. – powiedziałem z uśmiechem i zapisałem jej na kartce godzinę
o której samochód ma przyjechać i adres. Już chciałem żeby ta godzina nastała,
nie mogłem po prostu się doczekać reakcji dzieci na to wszystko, co dzisiaj
dostaną. Zabrałem jednego miśka ze sobą, chciałem pokazać chłopakom mój zakup,
a raczej część bo jeden miś w przeciwieństwie prawie do pięciuset jest niczym.
I z uśmiechem na twarzy mogę powiedzieć do siebie że jestem dumny z siebie i z dzisiejszego
uczynku. Chcąc wyjść już z centrum handlowego, przypomniałem sobie o czymś dla
mnie najważniejszym. Tak, niby dla mnie najważniejsze a przez poprzednie zakupy
zapomniałem o tym. Przecież ja nie mam
nic dla Emilie. No tak, bo przecież nie dam jej pluszowego misia, z napisem I
LOVE YOU . Od razu przed oczami pojawił mi się jej rysunek, to jak pięknie
namalowała. Od razu pobiegłem w stronę sklepu papierniczego. Mam nadzieję że spodoba jej się.
Po dziesięciu minutach wyszedłem ze sklepu, z wielkim i grubym szkicownikiem
oraz paczką różnych ołówków. Teraz spokojnie mogę wrócić do domu…
- Gotowi? Mam nadzieję, że nie jesteście źli na mnie o to, że zaplanowałem wam
dzień. Jak coś to przepraszam. – powiedziałem najmilszym głosem na jaki mnie
było stać.
- Nie jestem zły, tylko jestem głodny – Niall skrzywił się, ale gdy tylko
popchnęliśmy drewniane drzwi i weszliśmy do środka, mina Nialla się zmieniła,
poczuł chyba to co ja. Przyjemny zapach smakołyków.
- To ja pójdę poszukać pani Margaret, a wy czekajcie na tutaj – powiedziałem oddalając
się od nich.
- Zayn? Ale gabinet jest zaraz koło Ciebie, nie musisz jej szukać. – popatrzyłem na Harrego dziwie, i odwróciłem
głowę w tą stronę o której mówił. I zobaczyłem napis ‘’Dyrektor’’. No tak
zapamiętał tą dyrektorkę. Od razu przed oczami ukazała mi się scena gdzie
proponował jej pomoc w posprzątaniu biurka, a na mojej twarzy powstał ogromny uśmiech.
- Idę po panią Margaret, a nie po dyrektorkę – Widziałem zawód na jego twarzy.
Gdy skręcałem w stronę korytarzu, usłyszałem jeszcze jak Harry pytał się pozostałych,
czy myślą że też to będzie fajna dupa. No to się chłopak zdziwi,
Gdy wszedłem do kuchni, poczułem jeszcze bardziej nieziemskie zapachy. Wychyliłem
się lekko zza ściany i moje serce
zaczęło szybciej bić, poczułem coś dziwnego. Zdziwienie, troskę, smutek radość?
Nie wiem, ale to było dziwne.
-_-_-_-_-_-
SŁÓW: 1344
Przepraszam, że długo nic nie było, ale przyznam się…. Lenistwo mnie złapało.
Miałam napisane do połowy ale potem mi się nie chciało, i tak jakoś wyszło.
Rozdział napisany dla Natalii <3 Zawaliłam go kompletnie :/
Nastepny prosze jak najszybciej! Jestem mega ciekawa jak sie rozwinie akcja *.* Jesli bys mogla, prosilabym o informowanie mnie o nowych notkach na gadu, moj nr: 23857540 . <3
OdpowiedzUsuńŚwietny !! czekam na następny :D ~ Aga
OdpowiedzUsuńDZIEKUJEEEEEEEEEEEEEEE ♥ !!!!!!! '' Rozdzial napisany dla Natalii '' Milo. :))
OdpowiedzUsuńO boze jak ja czekalam na ten rozdzial, i wreszcie sie doczekalam. :D Wspanialy ! *o*
Czekam na nastepny! ;*
Jejku brakowało mi tego bloga...rozdział niesamowity!!
OdpowiedzUsuńboże dziewczyno juz sie martwiłam ze nie prowadzisz juz tego bloga . Rozdział jak zwykle swietny , juz się nie moge doczekac nastepnego !!;*
OdpowiedzUsuń<3 Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńwcale go nie zawaliłaś jest świetny tylko w takim momencie go kończysz dziewczyno nie masz serca juz nie mogę sie doczekac nastepnego rozdziału proszę pisz go szybciuko życzę weny ;** |DM|
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny .:P
OdpowiedzUsuńBłagam daj następny rozdział. Kocham tego bloga, kocham Cię!!!
OdpowiedzUsuńJa chce następny :-D
OdpowiedzUsuń500-letnia wampirzyca Katherine żyje bez żadnych zasad i uczuć. Zawsze zdobywa to czego zapragnie, czy tak też będzie gdy spotka znanego chłopaka Zayna Malika? Ile jest gotowa zrobić by osiągnąć swój cel ? Ile ludzi zginie żeby ona zaspokoiła swoje potrzeby?
OdpowiedzUsuńDowiesz się czytając bloga : thirst-is-all-i-got.blogspot.com
Serdecznie zapraszam i przepraszam za spam xxx
Ja się pytam gdzie następny rozdział ? Kocham ten blog normalnie . Pisz dalej bo ja tu umrę z ciekawości XP
OdpowiedzUsuńKiedy next twoje opowiadanie jest SUPER.
OdpowiedzUsuńcudowne mam pytanie kiedy będzie część 006 bo nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńProszęęę. Dodaj kolejne rozdziały. Tęsknię za tą historią.I jestem cholernie ciekawa co dalej.
OdpowiedzUsuńCzemu już nie piszesz ? :(
OdpowiedzUsuńMogła byś coś o mnie napisać?jak tak to masz mój e-mail : nicole25401@wp.pl
OdpowiedzUsuńI was very pleased to find this site. This is an intelligent and well written article, you must have put a fair amount of research into writing this. Thank you
OdpowiedzUsuńUseful post can i have your permision to translate into French for my sites viewers? Thanks
Nice blog !
TOP Google Ranking On Your Site