Ona gotuj.. ona stoi
tam we fartuchu i po prostu gotuje. Jak gdyby nigdy nic. Ale.. jak? Przecież to
nie możliwe, żeby osoba nie słysząca gotowała! Przecież ona jest
niepełnosprawna! Ona powinna mieć opiekę! Dobrego lekarza! Spokój! A nie
gotować i męczyć się przy garach!!!
''Malik! Idioto, przecież to normalny człowiek... Taki piękny malutki
człowieczek, który naprawdę wygląda seksownie w tym kucyku, niebieskim
fartuszkiem i uśmiechem na ustach."- ten głos w mojej głowie przywrócił
mnie do rzeczywistości. I rzeczywiście jestem idiotą. Robię z tej dziewczyny
kalekę, chociaż nią nie jest. Jest wyjątkową i bardzo silną dziewczyną. Skąd to
wiem? Widzę. Ja albo wielu innych poddało by się, straciłoby sens. A ona? Ona
normalnie funkcjonuje.. Gotuje, mówi, uśmiecha się, żyje wśród innych.
''Uśmiecha się?'' i tu chyba u niej jest problem. Może ją widziałem raz czy dwa
razy ale dziś pierwszy raz widziałem u niej uśmiech. Jak gotowała z panią
Margaret. Była chyba wtedy sobą. Normalnie z nią rozmawiała. ''Głuchoniema
mówi''.
- Przepraszam, zapatrzyłem się chyba- odpowiedziałem cicho tak żeby nie
wystraszyć dziewczyny gdy zorientowałem się, że w kuchni nastała kompletna
cisza. ''Idioto! Mów normalnie ona i tak Cię nie słyszy".
-Już jesteście? A gdzie reszta?
-Czekają na korytarzu, ja przyszedłem tylko poinformować panią. - Powiedziałem
już głośniej i z uśmiechem. Spojrzałem na dziewczynę i mój uśmiech natychmiast
zniknął z twarzy. Serce znowu szybko mi zabiło i poczułem niepokój. Twarz
dziewczyny się szybko zmieniła. Nie uśmiechała sie już, nie mówiła nic, a w
oczach też nie było żadnej radości. Radość zamieniła sie w strach, przerażenie,
smutek. Tak nagle, że nawet ja nie zauważyłem kiedy to sie stało. Za szybko,
zdecydowanie za szybko. ''Wycofuj się, ona się Ciebie boi''- coś mi szeptało to
zdanie ciągle odkąd zauważyłem jej strach. Dlaczego tak się stało? Przecież nie
zrobiłem nic złego, nic nie powiedziałem, nie zrobiłem gwałtownego ruchu. Tylko
stałem.
-Podano do stołu!- Głośne oznajmienie pani Margaret o gotowym posiłku sprawił
blondyna o euforię. Nie widziałem go dziś jeszcze tak szczęśliwego. Siedzieliśmy już wszyscy
razem. Cały zespół, pani Margaret i ona. Zdziwiło mnie, że ona jako jedyna z
dzieci jadła z nami posiłek. Ale potem stwierdziłem, że ona jako jedyna jest w
ośrodku w takim wieku. Dzieci tutaj jest pełno ale nigdzie nie można zobaczyć
nastolatka w jej wieku.
Siedzieliśmy wszyscy, przy stole Niall ciągle chwalił dania jakie zrobiła
starsza pani, wszyscy się odzywali, śmiali. Prawie. Prawie wszyscy. Każdy prócz
niej. Popatrzyłem ukradkiem na nią. ZNOWU. Po raz setny chyba. Widziałem
strach, smutek i przerażenie. Ręce jej cały czas drżały. To wszystko chyba przez blondyna. Zawsze jak
dużo mówił, to też gestykulował rękami, może to ją płoszy?
-Pani Margaret? Może jak już wszyscy skończyli jeść mogę pokazać niespodziankę
jaką mam dla wszystkich?- Powiedziałem delikatnie tak żeby nie przestraszyć Em,
ładny skrót wymyśliłem prawda? Ale dlaczego się bałem? Przecież ona nawet tego
nie usłyszała, ale gdy przyjaciele się uspokoili i wszyscy popatrzyli w moim
kierunku ona delikatnie zrobiła to samo, a ja uniosłem kąciki ust ku górze
chcąc się do niej uśmiechnąć. Ale to był chyba zły pomysł.. Wystraszyła się. Dziękuję za posiłek, pójdę do siebie.-Cicho szepnęła, ale nie na tyle cicho
bym tego nie usłyszał. Nie popatrzyła na nikogo, nawet na mnie. Jedynie ze
spuszczoną lekko głową wyszła z jadalni. Kątem oka odprowadzałem ją wzrokiem.
Poruszała się tak delikatnie, z gracją... jak mała baletnica. Baletnica mająca
w oczach nie radość a przerażenie.
~Emilie~
Boże. Co ja robię?! Przecież nie mam czego się bać. Przecież była przy mnie
pani Margaret. Przecież nic mi nie zrobili. Zachowałam się jak tchórz.
Zachowałam się jak jakaś głupia nastolatka bojąca się ludzi. Zachowałam się jak dziecko. Zachowałam się
nie uprzejmie uciekając stamtąd.
Ale czemu ja się dziwie? Czemu się tym przejmuję? Inni na moim miejscu na pewno
by tak samo postąpili. Ja nie wiedziałam o czym rozmawiają. Czułam się
nieswojo. Wszyscy się śmiali tylko nie ja. Dlaczego? Bo cholernie się bałam
podnieść głowę i zrozumieć dlaczego się uśmiechają! Tchórz ze mnie! Tchórz
który uciekł od normalnych ludzi. Tchórz, tchórz, tchórz, tchórz tysiąckroć
tchórz z Ciebie Emilie!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć!
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!
Wiem, że już rok nie pisałam tu nic ale zmienię to, i postaram się chociaż raz w tygodniu coś dodać. Chociaż takie krótkie coś jak dziś :)
Wybaczcie mi, zaniedbałam was:* Muszę mieć jakąś motywację:)
Dodawajcie komentarze i dodawajcie się do obserwatorów :)
Ilość słów: 667